niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział drugi

Rozdział drugi...

Kiedy rano wstaje czuje, żektoś głaszcze mnie lekko po lewym policzku.
 Jeszcze nie wzeszło, więc przez ciemność prawie nic nie widzę.
   -Jesteś gotowa?- przemawia do mnie jego kojący głos i wtedy uświadamiam sobie
kto to jest.
-Cato!- mówie z szerokim uśmiechem.
-Zdecydowałem, że jak na dożynkach cie nie wylosują
to wtedy sam się zgłoszę.
    Ten plan bardzo mi się spodobał. Przecież jak Cato wygra będzie sławny
i może mnie nawet zabrać do Kapitolu.
    Wychodzimy z domu, idziemy w strone placu i zajmujemy swoje miejsca.
Rzecz jasne przed losowaniem burmistrz musiał jak co roku opowiedzieć
jak powstały Głodowe Igrzyska oraz przypomnieć buntownikom,
że nawet najsilniejsi z nich nie mogą złamać potęgi Kapitolu.
    Po całej paplaninie na scene wchodzi Marie Bonett, pochodzi ona z Kapitolu
 i jest opiekunką trybutów z Dwójki. Ma na sobie kolorowy kombinezon
oraz długie jaskrawozilone włosy. Jak zawsze mówi z dziewnym Kapitolińskim akcentem.
     Na początek podchodzi do puli, w której widnieją nazwiska dziewczyn,
 aby wylosować trybutkę. Wtedy zastanawiam się czy się nie zgłosić,
 ale w sumie śmiesznie będzie jak mnie sami wylosują. Więc kiedy Marie wkłada rękę do puli, powtarzam w duchu: - proszę ja, ja, ja.
    Opiekunka wyciąga rękę z małą karteczką i czyta...
 -Clove Allyson!
    Jestem najszczęśliwsza na świecie, wszyscy zaczynają mi klaskać.
 Wchode na scenę. Cato nie może się już zgłosić, ale trudno. Teraz ja będę sławna
i jeżeli wygram zabiore go do Kapitolu.
    Gdy Marie czyta nazwisko trybuta wśród chłopców, czuje się tak
jakby nie wystarczało mi tlenu nawet na jeden malutki oddech.
 Ledwo powstrzymuje krzyk. Trybutem 2 dystryktu wśród chłopaków
jest niebieskooki blondyn, który tak jak ja jest zaskoczony.
    Na arenie będę musiała patrzeć na śmierć, lub zabić osobę na której najbardziej mi zależy.




sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział pierwszy...


Rozdział pierwszy...


 Siedzimy na łące. Mój chłopak Cato ciągle wypytywal mnie, w jakim miejscu chcialabym
odbyć swoją imreze urodzinową. Bardzo się tym przejmował chodź wiedział, że urodziny
mam za jakiś miesiąc.
Kończe wtedy 15 lat.
-Na arenie- odpowiadam ze śmiechem chodź żart nie do końca mi się udał.
Rzecz jasna jutro Dożynki. Dzieje się to raz w roku, dwójka wylosowanych
dzieci chlopiec i dziewczyna od 12 do 18 lat zostaje posłana do stolicy naszego
kraju Panem- Kapitolu. Tam maja pozabijać się na ogromnej rozleglej arenie która
najczęściej przybiera kształt wielkiej dżungli, rozległych lasów, a nawet ruin miasta.
Ten kto ostatni utrzyma się na nogach wygrywa i zostaje sławny.
Nazwano to Igrzyskami Głodowymi. Są one organizowane od 74 lat i zostały stworzone,
gdy trzynasty dystrykt namowił inne dytrykty do postawienia się Kapitolowi.
Trzynastka został za to zbombardowana i nie został tam kamień na kamieniu.
Nasz dystrykt -dwójka- nigdy nie miał problemu z wygraniem w Igrzyskach
Jest to jeden z trzech najbardziej wyszkolonych dystryktów razem z pierwszym i czwartym.
Od najmłodszych lat szkolono nas posługiwania się bronią. Najgorszymi jednak dystryktami
są ostatnie jedenasty i dwunasty.
-Poradziła byś sobie Goździku, chodź myśle, że to słaby pomysł z
imprezą na arenie. - odpowiada żartobliwie.
Tak naprawdę mam na imię Clove, ale Cato mnie tak nazywa, bo moje imię pochodzi
od jednego z rodzajów goździków. Mam długie brą zowe włosy, które często zawiązuje w kucyka
i ciemne oczy.
Po jego słowach znowu zaczynam się śmiać. Na pewno nie trudno było by mi było
wygrać igrzyska, umiem dobrze władać nożami. Jednak wiem, że Cato poradził by sobie
lepiej ode mnie, bo świetnie posługuje się różnymi rodzajami broni np. maczetą mieczem i
włócznią.                                                                                                                               
Ma 16 lat i jest niebieskookim blondynem. Między nami jest dwa lata różnicy,
ale patrząc po miesiącach to tylko półtora roku.
Poznaliśmy się dawno temu, ale wtedy byliśmy jednak wrogami. Nazywał mnie małą
egoistyczną żabą.                                                                                                                 
Po kilku latach zaczeliśmy się przyjaźnic i nabierać do siebie zaufania,
a potem było tak.. jak jest teraz.
Kiedy jest już po zmroku żegnam się z nim i idę do domu, bo jutro wielki dzień. Dożynki.

piątek, 18 grudnia 2015

Wstęp

Hej, tu boróweczka86THG będę pisać nowego książko-bloga pt,, Igrzyska Śmierci oczami Clove''.

 

Niektóre wydarzenia z igrzysk mogą zostać trochę zmienione, ale postaram się mimo tego pisać tak jak było naprawdę.


Rozdziały będą wstawiane co 1-2 tygodnie...


                                    Zapraszam do czytania!